Decyzja na bogactwo – od strony systemowej

Chociaż na pierwszą myśl może się to wydać dziwne, jednak dla większości osób – w naszym społeczeństwie, ale też szerzej na świecie – podjęcie decyzji o tym, że chcą być bogaci nie jest takie łatwe, biorąc pod uwagę to, co rozgrywa się na poziomach podświadomych.

Tutaj omówię wybrane wzorce, które często blokują nas przed przejściem ze słabej do dobrej sytuacji finansowej; lub trzymają nas na pewnym poziomie. Tak, że nie możemy wejść na wyższy poziom finansowy niż ten, na którym jesteśmy.

Jak przekroczyć próg, na którym się utrzymujemy? I dlaczego to jest trudne?

Oto pierwsza z możliwości, która często działa. Są to nasze połączenia z rodem lub z jakąś grupą (społeczną, religijną, zawodową), która jest dla nas szczególnie ważna. Działa tutaj tzw. ‘prawo przynależności do systemu’. Jeżeli cała rodzina jest biedna i człowiek, który z niej pochodzi chce być bogaty, może być mu trudno osiągnąć ten cel.

Dlaczego?

Pierwsza myśl wielu osób będzie: ponieważ nie miał się od kogo nauczyć jak zarabiać duże pieniądze. Rzeczywiście, w tym miejscu może mieć braki. Dodatkowo nie miał zbyt wiele na start; a duże pieniądze najczęściej przychodzą z dobrze zrobionych inwestycji. Na które trzeba mieć pieniądze. 

W tym wpisie chcę jednak poruszyć inny aspekt. A konkretnie ukrytą lojalność wobec naszego systemu rodowego lub społecznego – głębokich emocjonalnych i duchowych więzi, które trzymają nas i inne osoby w połączeniu.

Decyzja żeby stać się bogatym, na poziomach sumienia – głęboko w sercu danego człowieka – w naturalny sposób wiąże się z jego rezygnacją z bycia biednym. A to pociąga za sobą lęk, który działa na poziomach nieświadomych zgodnie ze wzorem:

„Jeżeli moja rodzina jest biedna, jako biedny jestem taki jak oni, przynależę. Kiedy odrzucę bycie biednym, – które jest częścią tożsamości naszej rodziny – odłączę się od moich bliskich. Będę oddzielony, już nie będę jednym z nich.” Dodatkowo: „Zmienię strony. Mimo że oni mają się tak źle, a ja będę bogaty. To byłaby zdrada.” 

Zdrada wobec systemu rodziny lub grupy.

Jednym z najtrudniejszych doświadczeń do zintegrowania na poziomie sumienia jest oddzielenie się od systemu. To jest sytuacja, którą człowiek przeżywa jak banicję. Jakby został wygnany ze swojego kraju, stracił narodowość, tożsamość, dom i rodzinę, – które są zawarte w prawie przynależności.

To jest otwarcie się na uczucia, że już nie jest się jednym z nich, na bycie oddzielonym i porzuconym. Irracjonalnie, jakby sam wybrał porzucenie osób, które kocha i ziemi (rodziny, systemu), która go zrodziła. Ponieważ nasz system jest tym, co nas tutaj przyprowadziło i co sprawia, że my tu możemy być tacy, jak jesteśmy. I na głębokich poziomach sumienia wolimy być połączeni z rodziną (lub religią, czy firmą, w której pracujemy od 20 lat), nawet jeśli mamy być biedni, niż być bogaci, ale odłączyć się od niej.

Gdzie leży rozwiązanie?

Rozwiązanie leży na poziomie naszego serca.
Najczęściej nie wystarczy sama świadomość działania danego wzorca, chociaż już sama świadomość jest furtką do zmiany.

Taką duchową pracę, wewnętrzną transformację można przepracować w czasie terapii systemowej np. metodą ustawień, lub innymi metodami, z którymi pracuję.
Osoby, które są na duchowej ścieżce mogą przepracować i przetransformować tego typu energetyczne struktury i wzorce w medytacji.

Jak najbardziej jest możliwość wzbogacenia się nawet jeżeli rodzina jest biedna. Jeżeli przyszliśmy z takiej biednej rodziny, jest możliwość, żebyśmy stali się bogaci, a jednocześnie nadal byli częścią naszego systemu i mieli dobrą relację z krewnymi.

Kolejny, powiązany z tym wcześniejszym, wzór, który może blokować bogactwo to usilne próby uczynienia szczęśliwymi lub bogatymi innych członków naszej rodziny.

Patrząc na to z perspektywy hellingerowskiej – nie nam o tym decydować. Zwłaszcza jeżeli nie potrafimy nawet zadecydować o sobie samych. Sprawa czy nasi rodzice są bogaci, czy nasi rodzice są szczęśliwi, czy bracia siostry albo ciotki… Musimy zrozumieć, że nie jesteśmy na pozycji, żeby mieszać się w ich życie i decydować co rzekomo miałoby być dla nich dobre. Jeżeli próbujemy to robić, najczęściej droga do naszego własnego bogactwa nie jest dla nas dostępna.

Jeżeli chcemy iść trochę dalej, niż dotarły inne osoby z naszej rodziny, musimy być dorośli. W astrologii patrzymy na to przez pryzmat aspektów Saturna. Przechodzimy poza pewną granicę, do której udało się dotrzeć innym osobom z systemu, i idziemy dalej, niż oni dotarli. Granica to jest Saturn, więc my „przekraczamy poza”.

Kto przekroczy? Ten, kto jest na to gotowy.

I dlaczego musi być gotowy? Ponieważ tam „na zewnątrz” trzeba umieć sobie poradzić i przetrwać.

Dorosłość

Dziecko nie przetrwa w świecie zewnętrznym samo. Ono siedzi w domu. U biednych.

Natomiast dorosła osoba – w świecie, który jest już polem kolektywu; społeczną i światową przestrzenią, wykraczającą poza ramę systemu rodzinnego – ona jest przygotowana na to. W tym również na sytuacje, które są dla niej nowe, których nie zna. I z różnymi prawami i zasadami; i w ogóle z tym jaki jest ten obcy świat zewnętrzny; inny niż ten, który mamy w domu, w naszej rodzinie.

Dorosła (duchowo) osoba jest odpowiednio przygotowana, co wlicza rozumienie granic – swoich i innych. Ponieważ granica jest tym co leży pomiędzy. Musi być przygotowana, żeby mogła sobie poradzić, co oznacza przeżyć.

Temat pieniędzy skrywa temat życia. I jeżeli są problemy finansowe, najczęściej oznacza to, że gdzieś w naszych liniach rodowych (czyli kanałach, którymi życie przepływa żeby dotrzeć do nas), w naszym własnym, teraźniejszym życiu, w naszej karmie – do rozwiązania jest problem związany z życiem: siłą życiową, elementem, pierwiastkiem lub zasadą życia.

Irmina Wrona


Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *